niedziela, 8 marca 2015

uciekająca panna młoda - 2


tym razem Juliette podczas przymiarek do sukni i welonu :)


 
 

te stópki nie muszą się obawiać - zawsze będę obute - 
z moim ulubionym skromnym obcasikiem - 
uniwersalnym a wygodnym - jedyne co bym zmieniła - 
to kolor - może na cieliste - trzeba by poszukać 
odpowiednich farb, więc póki co - 
niech tak zostanie :) 
a stojak choć nasunął mi skojarzenie 
z elektrodami rodem z "Herlocka Holmesa" - 
bardzo przydatny i nieinwazyjny pozostał...

 

haleczka jest dwuwarstwowa - a część tiulowa ma 
podwójną szeroką falbanę - świetnie to wygląda a jeszcze 
lepiej - pozwala uformować suknię na sylwetce... 
pantalony zaś również zakończone koronką jako 
i wierzchni ( ups... ) element halki ;D

 

 

gdyby nie welon i wmoldowane pantofelki - 
można by Juliette uznać za nagą - pomimo 
płóciennej "bielizny" przyszytej do porcelanowego 
korpusu... widać specyficzną figurę panien młodych 
bądź wiecznie balujących - spotkałam się z tą dziwną 
"talią" nieraz - warstwowe ubranie jednak na niej 
o dziwo dobrze się układa... 

 

tutaj można zobaczyć w akcji dwie części welonu - 
po lewo - tiulową skromną jak obłok pary - 
prawa zaś romantycznie haftem naznaczona - 
cudnie podkreśla dekold Juliette :) 

 

chciałam wyeksponować welon - 
stąd brak sukni pod spodem :) 

 

 

zmęczona - padła, lecz jeszcze nie raz powstanie - 
choćby po to by zmyć ślubny makijaż, wskoczyć 
w mięciuchne papucie i jeszcze przemyśleć kwestię 
swego zamążpójścia - póki co - może liczyć na azyl :) 

 

pssst - jednak zasnęła - ciekawe, co Jej się śni...


18 komentarzy:

  1. WOW! Piękna i jej ubranie jest rewelacyjne! Jej talia mi się bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie zauroczyła głębia smutku oblicza - pomimo pozornego uśmiechu...
      a talią choć się nie zachwycam - przyjmuję bez wymówek - bo dla tej
      fascynującej twarzyczki jestem skłonna nie skupiać się na tym, co i
      tak w ostateczności pozostaje nieistotne...

      Usuń
  2. Ma bardzo ciekawą figurę :) , a dlaczego biustu nie pokazała ??? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawą? ooo - ciekawe sformuowanie :)))
      a biustu Lady nie obnaża bez wyraźnego
      powodu - chyba, że absolutnie niechcący...

      Usuń
    2. A przed Panem Mężem??? ;-)

      Usuń
    3. przed Panem a zwłaszcza Mężem - jak najbardziej tak!

      Usuń
  3. Rewelacyjne ma akcesoria :) a te butki są urocze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa - nie ma to jak akcesoria - cieszę się,
      że nie tylko mnie jaśniutkie pantofelki ujęły...

      Usuń
  4. od środka porcelanki jeszcze nie oglądałam, interesująca jest. Taka lalka to pewnie dość krucha jest i trzeba się z nią delikatnie obchodzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! zatem na zwieńczenie okołoślubnej tematyki przybliżę kolejną razą
      jeszcze więcej Jej środka - i to dosłownie - ale wtedy jako ostatnią fotę,
      coby bardziej wrażliwi nie pomdleli mi przed końcem posta :)
      delikatna jestem jak karmiąca matka - nie podrzucam panienek, pozwalam
      Im pysznić się na parapecie, czym radują codziennie nie tylko moje oczy :)

      Usuń
  5. Piękny welon. Jestem oczarowana. Sama zbieram się do uszycia sukni ślubnej dla Raquelle. Wymarzyłam sobie drapowaną suknię syrenę, ale idzie mi opornie.

    OdpowiedzUsuń
  6. welonem i ja jestem oczarowana - przymierzam się
    do uczynienia podobnego - tyle, że moja wersja raczej
    byłaby szydełkowa - ale albo nici babiego lata albo
    pajęczyna oswojonej pajęczycy by się na to zdała :)
    trzymam kciuki za syrenią kreację!

    OdpowiedzUsuń
  7. Prześliczna suknia. A welon taki romantyczny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. welony już tak mają, że wręcz okrutnie kobiety rozmarzają -
      ale może i mężczyźni z nutką nostalgii spoglądają nań?

      Usuń
  8. W samym welonie bez sukni - super pomysł na sesję ;-) Sęk w tym, że nie każda panna wyglądałaby równie ponętnie i niewinnie, co ona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie - ja już bym nie mogła tak się zaprezentować -
      chyba, że byłaby to sesja w stylu Gargantui i Pantagruelli :D

      Usuń
  9. ;-0 Może ja pruderyjna, ale nigdy nie miałam dość odwagi i ochoty do takich prezentacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiduś - lubię sesje, w których choć i nóżka się zabieli i ciut biustu
      zajaśnieje - jednak więcej pozostawiono wyobraźni niźli na widok
      wystawiono - i nie wynika to z rzekomego wstydu - lepiej żałować
      nawet zbytniej w tej materii nieśmiałości niż rozchocenia -
      ale to tylko moje zdanie :)
      a smakowity choć pozbawiony akt to majstersztyk - jak chociażby
      moja ulubiona rzeźba "Pocałunek" Rodin'a - której replikę miałam
      sposobność kiedyś w stolicy i ujrzeć i wygłaskać...

      Usuń