Pocahontas jak co dnia wyszła na spacer...
z rozmyślań wyrwało Ją dziwne kwilenie...
to sarenka ze złamaną nóżką
cierpiała w samotni ...
dziewczyna naprędce rozejrzała się za rośliną
uśmierzającą ból, uspokoiła pięknookie
stworzenie cichymi pomrukami, ukoiła
pojedynczymi listkami i wodą z bukłaka...
gdy sarenka dała się pogłaskać - Pocahontas
wstążką z warkocza mocno obwiązała nóżkę
dni mijały i wielkooka Bella zdrowiała
zaś więź między Opiekunką a sarenką
rozrastała się niczym mech w lesie :)
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
do następnego porcelanowego!
Urocza historia. :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy :)
Usuńuwielbiam empatyczne lale
OdpowiedzUsuńempatia to podstawa :)
UsuńОчень красивая история! Прекрасные фото!
OdpowiedzUsuńBardzo piękna historia! Piękne zdjęcia!
DZIĘKUJĘ, OLGA :)))
UsuńTam chyba je Predator obserwował, sądząc po niektórych zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńniewykluczone, że tak było...
UsuńWspaniała opowieść z fantastycznymi postaciami!
OdpowiedzUsuńmiło mi to czytać, Oleńko :)
UsuńNo i proszę, jak ładnie się zakończyło :-)
OdpowiedzUsuńJa bardzo często spotykam jelonki i sarenki. Potrafiły nieźle mnie wystraszyć, gdy nagle coś zaszeleściło, albo wyrosło pośród drzew podczas samotnego spaceru ;-)
nawzajem lękiem podszyte jesteście
Usuńgdy natykacie się na siebie w lesie,
ale dobro i łagodność serca zwycięża...